MIOBEL o komedogenności – obalamy mity!
MioBlog, Wtorek, 2 listopada 2021
Jeśli interesujesz się choć trochę pielęgnacją skóry i kosmetykami, na pewno obiło Ci się o uszy pojęcie komedogenności. W wielu miejscach w Internecie możemy znaleźć informacje na ten temat. Niestety, często zdarza się, że zagadnienie traktowane jest bardzo pobieżnie, a wnioski jakie możemy wyciągnąć są takie, że produkt zawierający składnik komedogenny ma właściwości komedogenne, a ten, który takich substancji nie zawiera, jest bezpieczny. Ale czy aby na pewno to takie proste…?
Co to jest komedogenność?
Komedogenność to tendencja składnika lub produktu do zatykania porów. Składniki są uszeregowane w skali:
- 0 – zupełnie nie zatyka porów
- 1 – lekko komedogenny
- 2-3 – umiarkowanie komedogenny
- 4-5 – silnie komedogenny
Oczywiście, te dane pochodzą z badań przeprowadzonych przez naukowców. Były one opublikowane w recenzowanych czasopismach branżowych. Jednak przy zgłębieniu tematu pojawia się wiele wątpliwości.
Jak powstała skala komedogenności i co właściwie oznacza?
Przeprowadzone badania nie odbywały się w rzeczywistych warunkach. Podstawowym testem, który pozwolił na otrzymanie wyników i stworzenia skali komedogenności, był test na uchu królika. Zapoczątkowali go w latach 70. XX w. Albert Kligman i James Fulton. Na czym polegało to badanie?
Wnętrze ucha królika pokrywano testowaną substancją, a następnie czekano 3 tygodnie. Po tym czasie sprawdzano, czy pojawiły się zatkane pory. Ponieważ uszy królika są bardziej wrażliwe niż ludzka skóra, szybciej reagowały na produkt komedogenny. Takie podejście spowodowało, że pojawiły się wyniki fałszywie dodatnie, czyli składniki, które nie są komedogenne u ludzi, wykazywały takie właściwości na króliczym uchu.
Zdając sobie sprawę z wielu słabości takiego badania, podjęto próby testów na skórze ludzkiej. Jednak to rozwiązanie również nie jest idealne. Modele ludzkie, choć lepsze niż modele zwierzęce, wciąż są dalekie od doskonałości. Wykorzystują bardzo przesadzone warunki, aby testy były bardziej czułe. Przeprowadzano je na skórze pleców, która zdecydowanie różni się od skóry twarzy m.in. ekspozycją na słońce. Skóra twarzy ma też znacznie więcej mieszków włosowych. Co więcej, badania zwykle obejmują tylko osoby z dużymi porami, które są podatne na powstawanie zaskórników. Materiały testowe nakłada się w wysokich stężeniach pod okluzją, co oznacza, że po nałożeniu obszar jest zakrywany. Takie warunki nie odzwierciedlają codziennego używania kosmetyków.
Dermatolog Albert Kligman, pomysłodawca testu na uszach królika, stwierdził:
Substancje, które są silnie komedogenne, gdy są testowane w stanie czystym (samodzielnie) lub w wysokich stężeniach, stają się niekomedogenne po wystarczającym rozcieńczeniu.
Stężenie składnika a komedogenność.
Poniżej kilka przykładów jak powyższe stwierdzenie Kligmana wygląda w praktyce:
- Acetylated lanolin alcohol 100% = 4-5, 50% = 4-5, 2,5% = 1
Z tego przykładu wynika, że składnik zastosowany w stężeniu 100% może dawać wysoki wskaźnik komedogenności, ale przy rozcieńczeniu do 2,5% komedogenność spada do 1.
- Isopropyl isostearate: 100% = 4, 50% = 2-3, 5% = 1-2
- Octyl palmitate: 100% = 2-3, 50% = 1, 5% = 0
- Myristyl Myristate 100% = 5, 50% = 0-1
W standardowej emulsji do twarzy faza wodna stanowi ponad 70% masy produktu. Pozostałe składniki stanowią w sumie 30%. Biorąc pod uwagę, że jest ich zazwyczaj kilka albo więcej, stężenie poszczególnych wynosi maksymalnie do kilku procent. W takim przypadku powszechnie dostępne skale komedogenności przestają mieć większe znaczenie.
Udowodnione jest, że kosmetyk, który nie posiada składników komedogennych, sam może wykazywać takie właściwości. Twórca skali komedogenności Kligman stwierdził, iż na podstawie odczytania składników nie można ustalić, czy dany produkt będzie komedogenny czy nie. Liczy się wyłącznie zachowanie samego produktu.
Nie należy zatem używać tej skali do sprawdzania list składników kosmetyków – i stwierdza to jej twórca!
Komedogenność składników - sprawdź na własnej skórze.
Oceny komedogenności są atrakcyjne, ponieważ wydają się oferować prostą odpowiedź na złożony problem. Podczas gdy niektórzy ludzie są wrażliwi na składniki komedogenne, inni są znacznie bardziej tolerancyjni. Pamiętaj, że skóra każdego człowieka jest wyjątkowa, a rozwój zaskórników jest procesem wieloczynnikowym. Jeżeli jednak masz skórę bardzo wrażliwą i podatną na niedoskonałości, możesz unikać produktów o wysoce komedogennych składnikach, które są jednymi z pierwszych na liście składników.
Zdrowie Twojej skóry zależy od wielu czynników – od procesów biologicznych po wpływ środowiska. Twoja równowaga hormonalna, stres, odżywianie i różne produkty do pielęgnacji skóry mogą w ten czy inny sposób przyczynić się do zatykania porów. Dlatego nie można zagwarantować, że jeden produkt będzie komedogenny, a inny nie.
Naszą radą dla Ciebie jest dowiedzenie się, które produkty i składniki najlepiej oddziałują na Twoją skórę niezależnie od tego, jak są oceniane w skali komedogenności. Niestety jest to metoda prób i błędów, więc postaraj się nowe preparaty wprowadzać do pielęgnacji pojedynczo. I oczywiście na koniec najważniejsze - pamiętaj, że pielęgnacja powinna sprawiać Ci przyjemność. ;)
Żródła:
[1] WE Morris and SC Kwan, Use of the rabbit ear model in evaluating the comedogenic potential of cosmetic ingredients, J Soc Cosmet Chem1983, 34, 215-225.
[2] https://labmuffin.com/fact-check-how-to-use-comedogenicity-ratings/
[3] Zdjęcie pobrane z z pexels.com, autor: Monica Turlui